Wydaje się, szczególnie dziś, że Adwent nie jest już nikomu potrzebny. Ludzie nie widzą w nim ani sensu, ani mocy, ani treści. „Nie czują potrzeby”, jak to się obecnie mówi.
A Kościół z prostotą wprowadza nas w nowy Rok Liturgiczny drogą adwentu, bo adwent jest drogą wiary, którą rozpoczynamy i pokonujemy wraz z Maryją.
Czas ten oznacza bowiem „słuchać i widzieć” tak, by spotkać „Przychodzącego”, „Oczekiwanego”. Tylko wtedy stanie się duchowo pouczającym doświadczeniem. Może bowiem uświadomić nam, że na nic właściwie nie potrafimy już czekać, jeśli porzuciliśmy ścieżki wiary w Boga.
Adwent to oczekiwanie tego, co nadchodzi w mocy Czasu, także czasu ostatecznego, czasu ostatniej godziny. A oczekiwanie wymaga pewnego rodzaju wyciszenia, duchowej koncentracji i cierpliwego, uczciwego spojrzenia na samego siebie.
Adwent zmusza do refleksji, to jest jego siła. Medialno-popkulturowe Boże Narodzenie, czy „świąteczne dni”, zadomowione już w telewizjach, witrynach sklepów i na ulicach, zmuszają już tylko do konsumpcji.