Społeczna kwarantanna, w której obecnie wszyscy tkwimy sprawia, że większość z nas musi pozostać w domu. Skutki i reperkusje tego stanu są różnorodne i jestem pewny, że będą się nimi długo i gorliwie zajmować psychologowie i socjologowie. Jedno widać już wyraźnie – to, co wirtualne uzyskuje w relacjach i różnorodnych działaniach przewagę nad tym, co realne. Przymusowa kwarantanna i nacisk, aby korzystając z Internetu, wiele rzeczy robić w domu lub w pracy, bez styczności z innymi sprawia, że przekaz wirtualny zaczyna dominować nad realnym.
Pozbawieni możliwości osobistych więzi zanurzyliśmy się w cyfrowy świat, aby poszukać kontaktu, bliskości, wysłuchania, uwagi. Elektroniczne wydania gazet, wiadomości, newsy – choć to wszystko było już obecne w cyfrowej sferze ludzkiej aktywności – przez izolację wywołaną koronawirusem nabrało większego oddziaływania i mocy. Hasło „#zostań w domu” odcina wiele osób od przyzwyczajeń realizowanych do tej pory w spotkaniu z realnym światem i zmusza (chcąc nie chcąc) do wejścia w doświadczenie wirtualne. Stąd popularność w Internecie, mediach społecznościowych i kanałach medialnych relacji „na żywo” – streamingów – naszych różnorodnych aktywności, w tym także religijnych (msze święte, drogi krzyżowe, adoracje, spotkania).
Artykuł na portalu Idziemy.pl.